Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cisza jak ta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cisza jak ta. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 lipca 2010

IV MFPT Kropka 2010 – relacja

W weekend 16-18 lipca w Głuchołazach odbył się IV Międzynarodowy Festiwal Piosenki Turystycznej KROPKA 2010. Jak co roku miasto wypełniło się rzeszami polskich i czeskich miłośników poezji śpiewanej. Mimo kompletnego załamania pogody festiwal należy zaliczyć do niezwykle udanych, poniżej przedstawiam Wam obszerną do bólu relację.

Piątek

Piątkowy koncert rozpoczął się późnym popołudniem, na pierwszy ogień poszedł związany z Głuchołazami zespół "Za mało piwa", niestety przyjechaliśmy na Kropkę mocno spóźnieni (Wrocław i jego remonty...) – zdążyliśmy dosłownie na końcowe podziękowania dla publiczności. Warto wspomnieć, że "Za mało piwa" należy do grona pomysłodawców festiwalu, czyni więc honory otwarcia każdej jego edycji.

Konferansjerem koncertu był sam Artur Andrus. Zaskakiwał co rusz publiczność błyskotliwymi monologami, nie szczędził też ciętych uwag. Umiejętność ripostowania bardzo przydała mu się w starciu z kolejnym wykonawcą, Jerzym Filarem. Artysta przyjechał na Kropkę wraz z basistą Wolnej Grupy Bukowiny, pianistą Mikroklimatu i poetką, Barbarą Sobolewską. Swój występ rozpoczął wymyślając piosenkę dla Artura Andrusa, ale nie znalazłszy rymu do "eee" przeszedł do właściwego śpiewania. Najpierw rozchmurzył publiczność słowami "Kiedy wstajesz lewą nogą, o, nie martw się...", później wprowadził trochę zadumy piosenką "Za szybą". W pewnej chwili do akcji wkroczyła Barbara Sobolewska - pomogła w wykonaniu "Bluesa niepotrzebnych powrotów" i "Niedogotowanej manny". Swojej 11-miesięcznej córce Jerzy Filar zadedykował liryczny utwór o zaprzyjaźnieniu się z aniołem stróżem, tuż po "Cieniach" dał się też z pewnymi oporami przekonać do zaśpiewania "Sikoreczki" (przy okazji wymyślając kilka zwrotek). Po przedstawieniu wizji swojego snu rodem z "Seksmisji" przytoczył utwór "Jola, Ola", do słów Jacka Cygana. Na koniec bisował "Listopadami liści", po czym wyniósł za scenę kompletnie zaskoczoną wolontariuszkę wręczającą mu kropkową statuetkę.

Po dłuższej wymianie zdań między rozbawionym Andrusem a Filarem na scenę wszedł zespół "YesKiezSirumem", promujący na Kropce swoją nową płytę "Muzyko!". Nie jestem największym fanem YesKiezów, ale trzeba obiektywnie przyznać, że występ był udany (może poza nagłośnieniem pierwszych piosenek, gdy technik chyba nie nadążał za dynamicznymi rytmami). Jednym z ich znaków firmowych jest inspiracja wielokulturowością – widać to chociażby po nazwie zespołu oznaczającej "Kocham cię" po armeńsku. Wielka różnorodność stylów z jednej strony wzbogaca muzyczny warsztat, a z drugiej trochę utrudnia odbiór utworów, ale, jak to mawiają – de gustibus non est disputandum :-). YesKiezi zagrali m.in. "Pod osłoną dnia", "But w butonierce", "Żyj mój świecie", "W dzikie wino zaplątani" i "A jak już będziesz moją żoną". Swojemu wydawcy, Wojtkowi Szymańskiemu, zadedykowali pieśń "Olejek wonno bursztynowy". Na sam koniec zostawili swój wielki przebój, czyli "Z Aniołami".

Podczas, gdy Artur Andrus robił użytek ze swojego Zakładu Usług Satyrycznych, do występu przygotowywali się już najbardziej oczekiwani wykonawcy tego wieczoru, czyli Jan Wydra i Irek Wójcicki z "EKT Gdynia". Rozpoczęli rozgrzewając widzów opowieścią o beskidzkim barze, a następnie – pozostając w zachmielonych klimatach – zagrali "Takie małe piwo" i "Monotematyczną piosenkę turystyczną". Nieznośnie upalną tego dnia aurę schłodzili śpiewając kilka szant (w tym oczywiście "Wreszcie płynę"), aby potem wywołać owacje publiczności słowami "Ludzie, nie sprzedawajcie swych marzeń". Swoim przyjaciołom i fanom podziękowali utworem "Stary album". Na koniec zagrali nieznaną mi wcześniej "Koszerkę" i zabisowali "Morzem, moim morzem".

Po EKT nastąpiła zupełna zmiana klimatu – na scenę wszedł "Czerwony Tulipan", zespół obchodzący 25–lecie pracy twórczej. Ewa Cichocka, Krystyna Świątecka i Stefan Brzozowski zaprezentowali swoje najbardziej znane przeboje, w tym "Stukot kół", "Prosty jak zegarek świat", "Jedyne co mam" i "Ja zwariuję" (ze świetną grą aktorską na scenie). Pewną niespodziankę stanowił cover utworu "Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. Nie mogło zabraknąć szalonej recytacji wiersza w wykonaniu Ewy Cichockiej – na celowniku znalazła się "Lokomotywa" Tuwima w czeskim przekładzie, jak przystało na międzynarodowy festiwal.

Ostatni z piątkowych koncertów zagrała Martyna Jakubowicz, pierwsza dama polskiego bluesa, łącząca klasyczny rock z wrażliwymi i refleksyjnymi rytmami. Choć oczy się już mocno kleiły, dotrwaliśmy do samego końca, aby posłuchać najbardziej znanych utworów – "W domach z betonu nie ma wolnej miłości", "Młodego wina" i polskiej wersji "Knockin' on Heaven's Door".

Noc była gwieździsta i niesamowita, tradycyjnie zasiedliśmy więc przed namiotami do śpiewania. Gdy pierwsze promienie słońca zaczęły wychodzić zza drzew pobiegliśmy przespać choć krótką chwilę przed kolejnym upalnym porankiem.

Sobota

Drugi dzień festiwalu rozpoczął się potwornym ukropem, nie sposób było wytrzymać ani na słońcu, ani w cieniu. Pełni nadziei na ochłodzenie popędziliśmy nad rzekę, niedługo później rozpoczęła się tradycyjna, kropkowa burza. Ściana wody przyprawiła nam troski o pozostawione na polu namioty, przez co spóźniliśmy się nieco na koncerty.

Koncert konkursowy (nazwany Przeglądem Utworów z CHarakterem – w skrócie PUCH) był szansą dla młodych wykonawców, którzy mogli tu zdobyć cenne nagrody i nominacje na ważne festiwale. Zagrali m.in. "Calcjumfolii" z Torunia (w zeszłym roku dostali wyróżnienie za efekty specjalne w związku z wielką burzą podczas ich występu; tym razem zaprezentowali dwa utwory: "Cierń" do słów Różewicza oraz "Kołomacieja" do słów Marii Sowisło), "Chwila nieuwagi" z Rybnika (laureaci Yapy i Nagrody Wojtka Bellona; zagrali utwory "Karczma" do słów Leśmiana oraz "Pedziała mi matka" własnego autorstwa, napisany po śląsku), "Z odzysku" (dwa utwory – "Ranek w górach" do słów Asnyka i "Aniołek", wpadające w ucho, ale zaśpiewane trochę "bez śniadania"), Piotr Kłeczek (zaprezentował polskie wersje dwóch pieśni Nohavicy – "Gwiazdę" i "Gdy odwalę kitę", jego czarny garnitur zdecydowanie pasował do dramatyzmu drugiego z utworów; niestety mocny głos kontrastował zauważalnie ze słabym, konkursowym nagłośnieniem), Wiesław i Martyna Ciecieręga (muzyczna rodzina, moi faworyci, zaśpiewali dwa naprawdę fajne utwory, będące interpretacjami Asnyka i Ziemianina), Piotr Płaza (przedstawiciel klasycznej piosenki turystycznej, przyjechał niemal z całym fanklubem, mimo mocnego i radiowego głosu jego utwory nie przypadły mi do gustu), "Jednym słowem" (Ania Grabowska i Tomasz Henciński – jeszcze w zeszłym roku występowali w konkursie niezależnie od siebie; ich utwory skupiały się bardziej na przekazie liryki, niż walorach muzycznych), Sergiusz Orłowski z Częstochowy (zagrał "Dom mój" do słów Bellona oraz "List"), "Zielone Liście" (trzy utwory – powolne "Gwiazdy", zaśpiewany w stylu Wołosatek "Śnieg" oraz "Blues Opawskich Gór" przygotowany specjalnie na konkurs piosenki promującej region) i Mariusz Lewicz. W trakcie koncertu konkursowego znów przeszła spora burza, co znacznie przerzedziło szeregi publiczności.

Długo oczekiwany koncert nocny rozpoczęli zeszłoroczni faworyci – zespół "Egon Alter" (w mocno wybrakowanym składzie w stosunku do ostatniej edycji festiwalu; zabłysnął "Piosenką antropologiczną" i jej czesko–polskim wykonaniem) oraz fenomenalne "Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane", czyli Kasia Abramczyk i Gosia Niemiec wraz z ekipą instrumentalistów. Warto wspomnieć, że to właśnie tutaj, na Kropce 2009, miała początek ich artystyczna droga. "Myśli..." zagrały zarówno swoje debiutanckie przeboje ("Góry moje"), jak i nowsze utwory ("Kamienie" i "Szlakiem pór roku"), jak zawsze porywając zgromadzoną publiczność. W następnej kolejności wystąpił zespół "Pod jednym dachem" (tutaj przezwyciężył mnie sen i musiałem stanąć w przedługiej kolejce po kawę, pamiętam jednakże do dziś fajne wykonanie "Patrzę w niebo"). Gdy zawartość kofeiny w mojej krwi (a może odwrotnie? :-)) wzrosła do akceptowalnych poziomów na scenę weszła "Cisza Jak Ta", grupa absolutnie wyjątkowa, łącząca wyrafinowaną poezję z profesjonalnymi, muzycznymi aranżacjami. Aby zmieścić w jednym występie trochę gór i trochę uczucia, "Cisza..." zaczęła od "Miłości w Cisnej". Następnie rozbrzmiały: bellonowska "Kołysanka dla..." (która wbrew pozorom nie służy do usypiania!), "Chrystus Bieszczadzki", "Rozsypaniec" i "Nadzieja". Zespół pożegnał się z publicznością utworem "W naszym niebie", owacje nie pozwoliły mu jednak szybko odejść – zakończył koncert bisując "Zapachem chleba", piosenką laureatką Bazuny 2004. Niebawem zaczęła się któraś z kolei burza i trzeba było ratować dobytek, musiałem więc zrezygnować z oglądania występu Tomka Jarmużewskiego, zdążyłem za to posłuchać Basi Beuth, śpiewającej m.in. "Tak jak góry" i piosenkę ze słowami "tylko trochę wina płynie", której tytułu nie potrafię zidentyfikować. Pogoda coraz bardziej się psuła, Pioruny co chwilę rozświetlały nocne, niespokojne niebo. Ostatni wystąpił znany wszystkim "Dom o Zielonych Progach", którego nie było mi dane obejrzeć w całości. Okazało się, że organizatorzy skrócili sobotni koncert, przekładając jego końcówkę na niedzielę.

Tliła się jeszcze w naszych głowach nadzieja na nocną imprezę, ale w zaistniałych okolicznościach przyrody w kropkowej karczmie Amorek nie było już nawet miejsc stojących, zaś wycieczka do szkolnego schroniska oznaczała zostawienie na pastwę ulewy namiotów. Tak oto bezowocnie poszliśmy spać, czekając na lepszą aurę.

Niedziela

Lepsza aura oczywiście nie nadeszła, rano przenieśliśmy dobytek do zrujnowanego pensjonatu obok naszego pola namiotowego i zaczęliśmy śpiewogranie. Z czasem nawet przyłączył się do nas Karol Płudowski, a że nie było większego sensu ruszać się z miejsca – przeprowadziliśmy się do (zadaszonego, co najważniejsze!) PTSMu dopiero popołudniu. W obliczu dalszych przygód (pozdrawiam tu panią recepcjonistkę PTSMu za bardzo "miłe" potraktowanie nas) zdążyliśmy jedynie na końcówkę koncertu Trampské Hudby. Przypomnę, że grali na nim "T. O. Šíny", "Roháči", "Žalman a společnost" i "Hot Jazz Šůtrs". Nie mogliśmy oczywiście przegapić najważniejszego wydarzenia tego weekendu, czyli występu Jaromíra Nohavicy. Od dłuższego czasu krążyły plotki o jego chorobie (odwołał dwa koncerty w piątek i sobotę) oraz niechęci do grania na festiwalach. Gdy wyszedł na scenę wyglądał na niezwykle zaskoczonego reakcją publiczności, rzadko chyba zdarza się spotkać w jednym miejscu tylu Polaków i Czechów. Od razu podbił serca widzów swoją pełną humoru, polszczyźnianą konferansjerką. Zagrał właściwie wszystko, czego chciałem posłuchać — od wesołego "Dokud se zpíva", poprzez zmysłowe "Zatímco se koupeš" po garść żywiołowych utworów z Heligonką. Po ponad godzinie muzycznej uczty (także po polsku) zakończył koncert "Kometą".

Ludzie powoli zaczęli wracać do domów, my spędziliśmy jeszcze jeden nocleg w szkolnym schronisku, świętując całą noc rocznicę powstania "Myśli Rozczochranych Wiatrem Zapisanych". I puentą całego wyjazdu do Głuchołaz stała się wówczas piosenka "Pechowy dzień" Waldemara Chylińskiego, bo gdy marząc o długim śnie przekręcaliśmy się na drugi bok w ciepłych łózkach poinformowano nas, że doba hotelowa kończy się o 10:00 ;-).

Tak dla formalności:

  • Koncert konkursowy wygrał zespół "Chwila nieuwagi" z Rybnika.
  • II miejsce – Piotr "Płazior" Płaza z Piechowic.
  • III miejsce – Martyna i Wiesław Ciecieręga z Bytomia.
  • Wyróżnienia dla: zespołu "Bieguni" z Nowej Rudy, Tomasza Edmunda Drachala z Warszawy i zespołu "Zielone Liście" z Łęczycy.

Pełna lista nagród znajduje się na oficjalnej stronie kropki.

sobota, 21 listopada 2009

V Wrocławski Przegląd Kultury Studenckiej 2009, day one

W piątek, 20 listopada 2009, rozpoczął się zapowiadany już przeze mnie V Wrocławski Przegląd Kultury Studenckiej. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, serwując publiczności smakowity dla ucha kąsek, złożony z zespołów stanowiących wręcz ikonę dzisiejszej piosenki studenckiej. Koncert rozpoczęła laureatka zeszłorocznego przeglądu, Basia Beuth, czarując zgromadzonych ludzi swoim mocnym głosem, po niej na scenę wyszedł zespół Cisza Jak Ta, który – nawiasem mówiąc – spełnił moje oczekiwania odnośnie tego wieczoru, grając "Kołysankę dla Joanny" i "W naszym niebie". Później wystąpili także: Żeby Nie Piekło (z kilkoma świetnymi kawałkami), Grupa Przejście, Tomasz Jarmużewski (niezawodnie porywając publiczność przy pomocy "Pod słońce" i "Gdzie okiem sięgnąć"), U Pana Boga za Piecem i Na Bani.

niedziela, 4 października 2009

Bo nowy rok wstaje

Właśnie zaczął się rok akademicki, pora więc powrócić do częstszych aktualizacji bloga, żeby wykpić się od nauki ;-).

Co ciekawego stało się podczas minionych wakacji? Ano udało mi się odwiedzić trochę gór, a także nabyć nowych muzycznych inspiracji. Wspominałem już o Kołysance do Nieznajowej Apolinarego Polka, poznanej w Beskidzie Niskim. Podczas tego samego wyjazdu moimi uszami zawładnęły Ryczące Dwudziestki, ze swoją klasyczną szantą Few Days, nieco później przyćmione przez Ryczące Shannon i ich tłumaczenie Tri Martolod. Sponsorem wakacyjnego nastroju został definitywnie zespół Cisza jak Ta, podszeptujący w głowie wciąż i wciąż kawałek W naszym niebie. Czesi też ostro dali o sobie znać, szczególnie Karel Kryl, którego jakimś cudem odkryłem na nowo, szczególnie w polskich tłumaczeniach.

To tyle. Na koniec chciałem podziękować za miłe słowa odnośnie bloga. Dobrze jest wiedzieć, że ktoś go czyta, i że mogę swoimi słowami wnieść coś do ciasnego świata :-).

wtorek, 21 lipca 2009

Kropka: dzień trzeci i podsumowanie

Trzeci dzień opisuję z małym poślizgiem, po prostu poprzednie posty wysyłałem MMSem, co nieco ograniczało moją wylewność. Ale najpierw podsumowanie tego, co miało miejsce przez cały weekend. Na wstępie pozdrawiam Martę i Kamisia, które dzielnie dotrzymywały mi towarzystwa, Wottka i Zet, za których przewodem dostaliśmy się na dalekie południe oraz Kasię i Gosię, z rozczochranymi myślami ;-).

III Międzynarodowy Festiwal Piosenki Turystycznej Kropka 2009 odbył się, jak co roku, w Głuchołazach, niewielkim miasteczku położonym u progu Gór Opawskich. Pierwszy dzień upłynął pod znakiem koncertu "Graj nam graj pieśni skrzydlata!", na którym znani niemal wszystkim wykonawcy zanurzyli się w krainie łagodności. Zabrakło niestety Wolnej Grupy Bukowiny, która to podobno zakontraktowała się w tym samym czasie na borowickiej imprezie "Gitarą i piórem". Jako pierwszy wystąpił głuchołaski band "Za mało piwa", rozkręcając nieco ospałą publiczność (której trzon stanowili miejscowi wespół z dziećmi z kolonii). Następnie krakowski "YesKiezSirumem" wprowadził mocno poetycki nastrój, w którym zabrakło według mnie porządnej muzyki – pomimo całkiem fajnych tekstów utwory absolutnie nie wpadały w ucho, stanowiły zbyt różnorodną mieszankę stylów. Ogromne brawa zebrał Jerzy Filar, doskonale sprawdzający się w roli showmana. Tomek Jarmużewski wraz ze swoją ekipą przedstawił kilka premierowych kawałków, w tym "Połoniny traw", do dziś latające mi do głowie, a nieistniejące (jeszcze) w żadnym śpiewniku. Niezapomniany koncert dał Robert Kasprzycki, porywając pod scenę sporą grupkę ludzi. Jako ostatni wystąpił zespół "Słodki Całus od Buby", przynudzając nieco, i bisując znanym i lubianym utworem "Raz do roku" (tu "łyp" okiem do jego zadeklarowanych wrogów :-)). Całość skończyła się około godziny 1:00, od razu powędrowaliśmy na nocleg do PTSMu. Całe szczęście, że ktoś mądry zamontował obok schroniska tory, bo idąc nimi nie sposób się zgubić ;-). Na miejscu poznaliśmy Gosię i Kasię z zespołu "Myśli rozczochrane wiatrem zapisane", przygotowujące się do debiutowego występu.

W drugim dniu powędrowaliśmy na chwilę w góry, a potem przysiedliśmy nad rzeką z gitarą. Popołudniu rozpoczął się koncert debiutów, przerwany nagle nawałnicą z piorunami uderzającymi niedaleko sceny. Wśród ogólnych pisków publika pouciekała pod piwne parasole, gdzie niechcący wywiązała się alternatywna impreza. Zarządzono przerwę na rozłożenie zadaszenia, poszliśmy więc do restauracji "Pod amorkiem", wyciągnęliśmy gitarę i za parę minut śpiewało już z nami pół sali :-). W pewnej chwili dosiadł się też Tomek Jarmużewski, dając nam mały koncert i wbijając do głowy "Połoniny traw". Przez dłuższy czas życie zatruwał nam niezbyt trzeźwy pan Wojtek z Wadowic (specjalnie dla niego pozdrawiam tu kremówki i papieża), maskotka sobotnich koncertów, który zataczał się wokół nas, grając na czymś, co kiedyś było gitarą ;-). O 20:45 festiwal został wznowiony. Niestety większości konkursowych piosenek nie widzieliśmy, mówi się trudno. Spod ziemi wyrosły po deszczu tony błota, po znalezieniu w miarę suchego kawałka gruntu słuchaliśmy kolejno "Pod jednym dachem", "Małżeństwa z rozsądku", "Szczytu możliwości", Macieja Służały, "Żeby nie piekła", "Basi Beuth, "Domu o Zielonych Progach", Apolinarego POLka i "Ciszy jak tej" (która bezczelnie nie zagrała kołysanki!). W nocy w PTSMie rozpoczęło się wielkie śpiewanie, do białego rana. Twardo akompaniowali m.in. Michał Łangowski i ponownie Tomek Jarmużewski

Trzeci dzień przyniósł świetnego newsa, mianowicie dziewczyny z "Myśli rozczochranych..." zgarnęły większość nagród i nominacji na festiwale, zajmując w konkursie drugie miejsce (a pierwszego nie było!). Po koncercie laureatów rozpoczęły się występy czeskich wykonawców – "Hop Trop" (typowych przedstawicieli zamerykanizowanej nieco trampské hudby), "Listek", "Špunt" i "Wabi Daněk". Na deser zostawiono folkową Orkiestrę Św. Mikołaja (z której muzykiem, Bogdanem Brachą, przegadaliśmy na ławce z godzinę) oraz znany w Polsce z filmu "Rok diabła" zespół Čechomor. Przyjechało sporo Czechów, zostałem nawet z jednym pomylony, bo nosiłem koszulkę z napisem "V horách je všechno co miluji" ;-).

Podsumowując – festiwal udał się znakomicie. Irytowały niespontaniczne i udawane na siłę bisy, straszyła pogoda i błoto, ale w ostatecznym rozrachunku – aż szkoda było wracać do Wrocławia :-).

sobota, 18 lipca 2009

Kropka: dzień drugi

Dziś na Kropce grzmiało i lało, przez co trzeba było uciekać byle prędzej z konkursu debiutantów i zainstalować się z gitarą w pobliskiej restauracji. Zupełnie przypadkiem udało się pośpiewać nieco z Tomkiem Jarmużewskim :-). Koncert wznowiono o 20:45, już pod dachem. Grają m.in. Dom o zielonych progach i Cisza jak ta. Błocisko zdaje się nikomu nie zawadzać, a w PTSMie szykuje się dłuuga nocna impreza :-).

niedziela, 19 kwietnia 2009

Śpij, moje myśli nad tobą czuwają!

I znowu na blogu zaległa cisza, a to wszystko wina świąt, bo zabrały znienacka czas na pisanie postów :-). Nieustannie planuję przetłumaczyć którąś z piosenek Plíhala, ale nie mogę wybrać nic specjalnie porywającego. I w tej całej twórczej niemocy wpadło mi do głowy naskrobać dwa zdania o rzeczy całkiem oczywistej, czyli "Kołysance dla Joanny", moim ulubionym kawałku WGB. Bukowiny ani samej Kołysanki przedstawiać chyba nie muszę, podaję tylko link do wersji oryginalnej.

Sama Kołysankę napisał Wojtek Bellon, dedykując ją swojej przyszłej żonie. Jak pisała Małgorzata Siwek, w reportażu dla krakowskiej "Wyborczej":

Swoją żonę, Joannę, Wojtek Bellon poznał w 1973 roku w Świnoujściu. On przyjechał na festiwal studencki FAMA, ona na wczasy. Kiedy się skończyły, waletowała w famowskich kwaterach. Później wyjeżdżali już razem: na koncerty, w góry. On się troszkę zalecał, ona "nie bardzo chciała być jego narzeczoną". Adorował ją jednak z takim wdziękiem, że nie mogła długo się opierać.

Kiedy była chora, opiekował się nią, trzymał za rękę. Raz przyszedł z gitarą. Dał jej pomarańczę i oświadczył, że ma prezent – piosenkę. Poczuła się niemal uleczona. Ta piosenka to "Kołysanka dla Joanny". Ta pierwsza. Drugą napisał już po ślubie.

Tekst piosenki jest bardzo osobisty, odróżnia się w tym sensie klimatem od innych bukowinowych kawałków. Charakteryzuje się poetyckością, ale też nie ma w nim mdłego romantyzmu:

Wolna Grupa Bukowina, Kołysanka dla Joanny

Intro: C C7+ C5 | D A e G

Zanim mi sen na oczy spłynie | C e | D A
Moje myśli szybują przez lufcik | d C G | e G
Żeby cię ujrzeć w ową chwilę
Gdy włosy czeszesz przed lustrem

A kiedy zaśniesz w ciepłej pościeli
Zmęczone długim przelotem
Jak ptaki głowy w skrzydła wtulają
Patrząc na sen twój spokojny | d C G C C7+ C5 C | e G

Niech ci się przyśnią pory roku | C e | A h G
Niech grają we śnie twoim i tańczą | d C G | D D4
Jesień prężąca liście do lotu | C G | A h G
Lato w upale słonecznym | C G | D D4

A jeśli zima, to w śniegu cała | C G | A h G
Wiosna w miłków wiosennych łąkach | C G | D D4
Śpij, moje myśli nad tobą czuwają | C F | A h G
Na parapecie za oknem | e G a | D A e G

A skąd tu dwa zestawy akordów? No właśnie, niespodzianka! Na szóstej płycie "W górach jest wszystko co kocham" pojawiła się bardzo dynamiczna wersja Kołysanki w interpretacji grupy Cisza Jak Ta, przy której noga aż sama zaczyna tupać:

To tyle na dziś, Joannom życzę miłego zasypiania :-).

UPDATE: a jako bonus macie moją wersję, tylko bez komentarzy proszę :-).