Ostatnio miałem okazję ponownie pojawić się na koncercie Zdenka Bartáka i Milana Kramaroviča u Pieśniarzy we Wrocławiu. Jest to duet, który rozpoczął muzyczną działalność w połowie 2015 roku. Mimo krótkiego stażu zaskakuje wzajemnym zgraniem i bogatym repertuarem.
Nie będę jednak przedstawiał Wam relacji, zamiast tego... zobaczcie koncert sami i oceńcie! Zdenek i Milan specjalnie na ten jeden wieczór przyjechali z Pragi do Wrocławia. Zaprezentowali głównie swoje utwory. Oddali też hołd zmarłemu niedawno Gregowi Lake'owi z zespołu Emerson, Lake & Palmer, zaczynając występ przebojem "Lucky man".
--> Link do nagrania z koncertu
wtorek, 27 grudnia 2016
czwartek, 15 maja 2014
Ot wariat, chory na wyobraźnię
Chciałbym przedstawić Wam dziś wydawnictwo tak wyjątkowe, że wręcz trudno uwierzyć, że znalazło się na sklepowych półkach. Płytę, na którą świat piosenki poetyckiej czekał już grubo ponad dwie dekady. Krążek, bez którego tytułowej piosenki niniejszy blog nazywałby się zupełnie inaczej. Chodzi oczywiście o "Chorego na wyobraźnię" Mariusza Zadury. Jest to zbiór najbardziej znanych utworów artysty, nagranych w 1984 roku w Rozgłośni Harcerskiej Polskiego Radia oraz w 1987 roku w warszawskim studiu muzycznym TVP - w duecie z Maciejem Szczęsnym.
Etykiety:
mariusz zadura,
płyty
sobota, 15 lutego 2014
Świat z kołysanek
Ostatnio amerykańskie klasyki wpadają mi w ucho na tyle skutecznie, że postanowiłem zmierzyć się z jedną z muzycznych legend. W sierpniu 1939 r., gdy Europa szykowała się do najstraszniejszej z wojen, na ekrany kin w USA wszedł "Czarnoksiężnik z Oz", żelazny kanon filmu fantasy. Główną rolę zagrała w nim Judy Garland, której przy okazji przypadł zaszczyt zaśpiewania piosenki "Over the Rainbow". Świat oszalał na punkcie tego utworu, a sama Judy zyskała nieśmiertelną sławę. Oto wersja z 1955 roku:
A oto i wspomniane wyzwanie - w miarę zgrabne tłumaczenie:
A oto i wspomniane wyzwanie - w miarę zgrabne tłumaczenie:
W niebie (oryg. Over The Rainbow)
muz. Harold Arlen, sł. E.Y. Harburg, tłum. Grzegorz PietrzakW niebie, gdzieś ponad tęczą, w górze tam,
Jest ten świat z kołysanek, właśnie stąd go znam.
W niebie, gdzieś ponad tęczą, ja to wiem,
Że wszystkie sny, które wyśnisz,
Wszystkie spełnią się.
Któregoś dnia pomarzę i
Obudzę się z księżycem mym
W obłoku.
Gdzie troski nikną w blasku gwiazd
Nad kominami wielkich miast,
Gdzie wiatr wśród włosów.
W niebie, gdzieś ponad tęczą, drozdy mkną
Drozdy szybują nad tęczą,
Czemu więc nie chcą mnie tam wziąć?
Toż małe, wątłe drozdy mkną ponad tęczy łuk
Czemu więc, czemu więc nie ja?
Etykiety:
judy garland,
tłumaczenia
niedziela, 7 lipca 2013
Być na bani
Dziś przedstawiam Wam kolejną zaległą recenzję, która krąży od dłuższego czasu po mojej głowie. Mam ich jeszcze kilka w zanadrzu!
Tytułowe bycie na bani to – jak mówi Krzysztof Jurkiewicz ze Słodkiego Całusa od Buby – ufne pokazywanie ludziom swoich marzeń, tęsknoty i uczuć; odkrywanie przed nimi całego bogactwa własnej wyobraźni. Tak właśnie przedstawia się najnowsza płyta zespołu Na Bani – „Świat bez tła”. Jest to bardzo specyficzna twórczość. Od razu zwraca uwagę okładka krążka – niemal wszystkie zawarte na nim utwory są w pełni autorskie, a co za tym idzie – w pewnym sensie bardziej szczere. Jaki gatunek muzyki prezentują nabaniowcy? Jeśli miałbym ich zaszufladkować powiedziałbym, że to mieszanka piosenki turystycznej i poetyckiej, w mocno dynamicznych aranżacjach. Nie znajdziecie tu piosenek „staroharcerskich”, ale też nie zaznacie przekombinowanej i trudnej poezji. Odbiór „Świata bez tła” jest moim zdaniem mocno indywidualny, ale nawet dla osób spoza górskiego środowiska powinien być całkiem zjadliwy :).
Podsumowując: zapraszam do zakupu płyty i muzyczne przeniesienie się w świat szczytów i połonin!
Tytułowe bycie na bani to – jak mówi Krzysztof Jurkiewicz ze Słodkiego Całusa od Buby – ufne pokazywanie ludziom swoich marzeń, tęsknoty i uczuć; odkrywanie przed nimi całego bogactwa własnej wyobraźni. Tak właśnie przedstawia się najnowsza płyta zespołu Na Bani – „Świat bez tła”. Jest to bardzo specyficzna twórczość. Od razu zwraca uwagę okładka krążka – niemal wszystkie zawarte na nim utwory są w pełni autorskie, a co za tym idzie – w pewnym sensie bardziej szczere. Jaki gatunek muzyki prezentują nabaniowcy? Jeśli miałbym ich zaszufladkować powiedziałbym, że to mieszanka piosenki turystycznej i poetyckiej, w mocno dynamicznych aranżacjach. Nie znajdziecie tu piosenek „staroharcerskich”, ale też nie zaznacie przekombinowanej i trudnej poezji. Odbiór „Świata bez tła” jest moim zdaniem mocno indywidualny, ale nawet dla osób spoza górskiego środowiska powinien być całkiem zjadliwy :).
Podsumowując: zapraszam do zakupu płyty i muzyczne przeniesienie się w świat szczytów i połonin!
piątek, 5 lipca 2013
Dzień dobry, Panie Marku!
Marek Grechuta jeszcze za życia został okrzyknięty jednym z najważniejszych twórców polskiej poezji śpiewanej. Być może dlatego przymiarki różnych muzyków do interpretacji jego twórczości wydawały mi się zawsze nieudane i z góry skazane na porażkę. Kiedy do moich rąk trafiła najnowsza płyta zespołu "Dzień Dobry" zawierająca 10 piosenek Grechuty w nowej aranżacji – przesłuchałem ją raz, potem znowu i znowu aż w końcu stwierdziłem, że to jest to! Utwory słyszane tysiące razy zyskały zupełnie nową szatę, nie przywołującą w ogóle dylematów o wyższości oryginału nad coverem!
Powinienem zacząć od odpisania samego krążka, gdyż został wydany w bardzo elegancki i oryginalny sposób. Z zewnątrz przypomina małą książkę, gdyby nie plastikowy pojemnik na płytę – trzymalibyśmy w rękach tomik poezji. Zespół nagrał łącznie 15 piosenek, w tym 5 własnych kompozycji. Od razu rzuca się w oczy jego bogate instrumentarium i oryginalny styl – zwłaszcza świetnie brzmiąca harmonia 3 głosów. Wszystko to sprawia, że nie mamy do czynienia z banalnym naśladownictwem. Nawet "Dni, których jeszcze nie znamy" mają trochę obcy posmak, dzięki czemu można spojrzeć na poezję Marka Grechuty ze sporą dawką świeżości.
Reasumując – po stokroć polecam płytę "Dzień Dobry Panie Marku". Daleko jej od przeciętnych i przekombinowanych coverów. Zamiast tego słuchacz utrzymuje całkiem przyjemną, muzyczną ucztę!
Płytę można zakupić na tej stronie.
Powinienem zacząć od odpisania samego krążka, gdyż został wydany w bardzo elegancki i oryginalny sposób. Z zewnątrz przypomina małą książkę, gdyby nie plastikowy pojemnik na płytę – trzymalibyśmy w rękach tomik poezji. Zespół nagrał łącznie 15 piosenek, w tym 5 własnych kompozycji. Od razu rzuca się w oczy jego bogate instrumentarium i oryginalny styl – zwłaszcza świetnie brzmiąca harmonia 3 głosów. Wszystko to sprawia, że nie mamy do czynienia z banalnym naśladownictwem. Nawet "Dni, których jeszcze nie znamy" mają trochę obcy posmak, dzięki czemu można spojrzeć na poezję Marka Grechuty ze sporą dawką świeżości.
Reasumując – po stokroć polecam płytę "Dzień Dobry Panie Marku". Daleko jej od przeciętnych i przekombinowanych coverów. Zamiast tego słuchacz utrzymuje całkiem przyjemną, muzyczną ucztę!
Płytę można zakupić na tej stronie.
Etykiety:
marek grechuta,
płyty
Subskrybuj:
Posty (Atom)