wtorek, 2 czerwca 2009

Bo najważniejsze jest to, co niewidoczne dla oczu.

Dziś poszedłem sobie na koncert imieninowy Leszka Kopcia, znanego we Wrocławiu niewidomego artysty i dziennikarza Polskiego Radia. Impreza odbyła się w Oratorium Marianum na Uniwersytecie Wrocławskim, pośród pełnej przepychu scenerii. Muzyka Leszka, choć mollowa, była tak naładowana emocjami, że ciarki biegały po plecach jak stado antylop :-). W szczególności przy utworach z akompaniamentem gitary panował szczególny, magiczny klimat. Część koncertu odśpiewali artyści gościnni, związani ze stowarzyszeniem Widnokrąg. Próbkę możliwości artysty znajdziecie pod tym adresem.

PS. I taaaaaaaaaaakie ogromne dzięki Kamisiowi za bilety i Adze za towarzystwo :-D.

6 komentarzy:

  1. A widziałżeś kiedy stado antylop? Czy choćby kozic? Wątpie, mimo deklarowanej przez waścia miłości do górek

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że nie :). A czyżby metafora była aż tak nietrafna? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stado kozic budzi raczej emocje typu "Co za pocieszny widok", ale może to sprawa indywidualna...

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać indywidualna, a ponoć antylopa potrafi być szybsza od samochodu. I jeszcze tak fajnie podskakuje biegnąc...

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja dopiero dzisiaj odkryłem Twojego bloga i przeczytałem że jesteś też na laście i nie wiem czy jesteś w naszej Jarkowej grupie - bo jesli jesteś to szkoda że nie z takimi tekstami ja tu
    gm-sppm

    OdpowiedzUsuń
  6. Z lasta już dawno nie korzystałem, jestem za leniwy, żeby przelewać im co miesiąc 3€ ;-).

    OdpowiedzUsuń